Fascynująca historia Opola w książce naszej miediewistki

Zdjęcie nagłówkowe otwierające podstronę: Fascynująca historia Opola w książce naszej miediewistki

„Od opola do Opola. Popularna historia miasta” – to tytuł książki prof. dr hab. Anny Pobóg-Lenartowicz z Instytutu Historii, którą autorka prezentowała 15 maja br. w Muzeum Uniwersytetu Opolskiego. Spotkanie prowadził dr hab. Andrzej Szczepaniak.

Książka naszej mediewistki jest jednym z niewielu opracowań dotyczących historii miasta, co z żalem przyznała bohaterka spotkania: – W Tarnowie, na przykład, mieście podobnej wielkości, w dodatku powiatowym, a nie wojewódzkim,  każdego roku ukazuje się nowa książka, czasem nawet dwie – są to opracowania dotyczące tarnowskich cmentarzy, kawiarni, życia towarzyskiego dawnych tarnowian… Nie mówiąc już o liczącej kilkaset stron encyklopedii miasta. My, poza książka Franza Idzikowskiego „Dzieje miasta do 1863 roku” oraz monografią profesorów Dziewulskiego i Hawranka z 1975 r., takich opracowań nie mamy. Historycy tłumaczą, że powodem tej luki jest brak materiałów źródłowych. To prawda, wiele z nich zaginęło, metryki aktu chrztu Mieszka pewnie nie odnajdziemy, ale ukazujące się kolejne zeszyty Romana Sękowskiego (jest ich już osiem), zawierające materiały źródłowe właśnie, są dowodem na to, że można do nich dotrzeć.

Brak opracowań dotyczących historii Opola jest jednym z powodów „zatrważającej niewiedzy o mieście”, jaka uwidoczniła się szczególnie w momencie rozpoczęcia obchodów jego 800-lecia. Opolanie, pytani przez dziennikarzy o szczegóły z historii miasta, mylili np. Wieżę Piastowską z ratuszem, nie wiedzieli, kto jest patronem Opola (św. Wojciech) i kim był Karol Musioł… Jubileuszowe działania promocyjne, m.in. audycje radiowe i telewizyjne, gry miejskie oraz teksty ukazujące się w lokalnej prasie i Internecie tę sytuację poprawiły. 

Po lekturze najnowszej książki Anny Pobóg-Lenartowicz opolanie na wymienione i inne pytania dziennikarzy z pewnością by odpowiedzieli – także na pytanie, czym różni się opole od Opola… Jak podkreśliła autorka, w pracy nad tą książką towarzyszyło jej przekonanie, że historia Opola jest jedna – nie ma historii niemieckiej czy polskiej.

Jak na mediewistkę przystało, podczas spotkania w Muzeum UO, chętnie opowiadała o średniowiecznym Opolu, obalając przy okazji wiele mitów: – Studenci mi nie wierzą, kiedy im mówię, że pozycja kobiety w średniowieczu była porównywalna z pozycją kobiety dzisiaj. To była dla kobiet bardzo dobra epoka: miały wiele praw, w tym prawo do dziedziczenia na równi z mężczyznami, były od nich bardziej wykształcone, w związku z czym zajmowały się np. buchalterią, same rozporządzały własnym majątkiem. Ta sytuacja radykalnie zmieniła się w epoce nowożytnej, odwołującej się do humanizmu, mającego swoje korzenie w starożytnej Grecji. A przecież nie było chyba większego antyfeministy od Arystotelesa…

 

 

.