Czerwcowy numer „Indeksu” już do poczytania

Zdjęcie nagłówkowe otwierające podstronę: Czerwcowy numer „Indeksu” już do poczytania

Pismo dostępne jest na stronie indeks.uni.opole.pl

W lipcu minie rok od podpisania przez ministra nauki i szkolnictwa wyższego rozporządzenia o połączeniu Uniwersytetu Opolskiego i Państwowej Medycznej Wyższej Szkoły Zawodowej w Opolu. I kilka lat od chwili, gdy pojawił się ten pomysł. Jak wyglądał proces konsolidacji, jak jej skutki ocenia się dziś – piszemy w obszernej części „Indeksu” zatytułowanej „Razem raźniej. Minął rok od połączenia Uniwersytetu Opolskiego i PMWSZ”.

W numerze także:

Rozmowa z dr. Rafałem Wielkim, zastępcą dziekana Wydziału Prawa i Administracji, adiunktem w Instytucie Nauk Prawnych pt. „Najsprawniej śledztwo prowadzi reżyser” – o „efekcie CSI”, czyli wpływie seriali kryminalnych na nasze oczekiwania wobec działań policji. Oto fragment:

„– Policjanci często narzekają, że pod wpływem seriali kryminalnych ludzie mają nierealne oczekiwania wobec pracy policji…

– To nawet ma swoją nazwę: >efekt CSI< (nazwa wzięła się od tytułu popularnego serialu kryminalnego).Człowiek wzywa policję, bo włamali mu się do piwnicy i oczekuje, że za chwilę pół komendy się zjedzie, z całą furą sprzętu. A przyjeżdża biedny technik kryminalistyki, przez pół dnia zabezpiecza ślady, a i tak sprawcy nie udaje się znaleźć…”.

„Nie wiem, koledzy!!!” – woła profesor Jan Miodek w tytule swojego kolejnego felietonu, w którym walczy m.in. z napuszoną konstrukcją: „Nie mam wiedzy”: „Stała się ona w odczuciu wielu rodaków przepustką do wyższego językowego stylu. Tymczasem jest manieryczna, sztuczna, snobistyczna! Nie po raz pierwszy zatem upominam się o dwusłowne nie wiem – zwyczajne, proste, naturalne, zapewniając wszystkich, że prostota to absolutnie nie to samo co prostactwo! Owszem – paradoksalnie –  właśnie to napuszone nie mam wiedzy bywa często znakiem tego drugiego”.

Profesor Anna Tabisz, na własnym przykładzie przygląda się zjawisku dyskryminacji językowej ze względu na płeć, ujawniającym się na poziomie językowym: „Obecny czas to już nie epoka zmian, lecz zmiana epoki, a to stawia przed nami zasadnicze wyzwania, wymaga nowego myślenia i działania. Jako językoznawczyni myślę przede wszystkim o działaniach w sferze języka, który, zdaniem Maggie Humm, wciąż odgrywa rolę jednego z najważniejszych wskaźników płciowej dystrybucji społecznych ról i statusu. Kategoria kobiecości winna zatem znaleźć swe odzwierciedlenie w rzeczywistości językowej i owo odzwierciedlenie powinno pozostawać w równowadze wobec zakorzenionej w języku kategorii męskości. Ta ostatnia bowiem jest nadal kategorią dominującą, utrwalającą androcentryczny model kultury polskiej i z tej perspektywy język jawi się jako swoiste „muzeum poznawcze”, przechowujące stary, tradycyjny porządek patriarchalnego świata”.

„Kijem bejsbolowym w Kresowian” – w tym bardzo emocjonalnym tekście profesor Stanisław S. Nicieja rozprawia się m.in. z niesprawiedliwym mitem o powojennych przybyszach z Kresów, przesiedlonych na Śląsk: „Przez lata, tu, na Śląsku, gdzie mieszkam i pracuję, wmawiano wielu Kresowianom, że w stosunku do kultury niemieckiej są zapóźnionymi pariasami. Nazywano ich pogardliwie hadziajami i zabugolami, i wielu z nich wpędzono w kompleksy. Wstydzili się, że są „zza Buga”, bo brzmiało to częstokroć jak obelga. Ukrywali, skąd pochodzą. Starali się jak najszybciej stracić wschodni akcent. Przez przypadek uczestniczyłem w takim incydencie: gdy przyszedłem na portiernię pobrać klucz do rektoratu, okazało się, że nie wisiał on w odpowiednim miejscu. Bardzo zdenerwowana portierka – p. Józefa Kulik, szukając tego klucza, głośno się usprawiedliwiała. Zauważyłem wówczas, że mówi z kresowym zaśpiewem, wręcz bałakiem. Zapytałem więc: Pani Ziuto, to pani jest zza Buga?. – Rany Boskie, panie rektorze – odpowiedziała. – Jak ja się tu, na Śląsku, wstydzę tego bałaku, i tak długo pracowałam nad tym, aby go stracić, ukryć. Ale jak się zdenerwuję, to on mi niechcący wychodzi”.

Zbiory Muzeum Uniwersytetu Opolskiego powiększyły się o kolekcję unikatowych pocztówek z lat 30. ubiegłego wieku, przedstawiających wnętrza dzisiejszego Collegium Maius UO – wtedy były to sale szpitalne i gabinety lekarskie Sankt Adalbert Hospital, czyli Szpitala św. Wojciecha. O tej niezwykłej kolekcji pocztówek pisze kierowniczka Muzeum UO Katarzyna Mazur-Kulesza, a profesor Włodzimierz Kaczorowski przypomina postać Georga Brossoka, ordynatora oddziału chirurgicznego ze Szpitala św. Wojciecha.

W kolejnym odcinku „Fizyki dla laika” Wojciech Dindorf przegląda podręczniki do fizyki, a zwłaszcza rozdziały, których autorzy tłumaczą uczniom, jakie siły stoją za… chodzeniem: „Jeżeli zauważysz, że dziecko, odrabiając lekcje z fizyki, dziwnie się zachowuje – na przykład podnosi się z krzesła z książką w ręku, staje w rozkroku, kiwa się, bo traci równowagę, kołysze się dziwnie do tyłu i do przodu, niemal leci na nos – to wyjmij mu książkę z ręki i zajrzyj do środka. Tam zobaczysz, jak tłumaczą dziecku, w jaki sposób ma… zacząć iść. Idziesz nabuzowany do księgarni. Kupujesz nieco starszy podręcznik, ale za to wydany przez sam Cambridge University Press. I nie wierzysz własnym oczom. Bo widzisz, że stawiający krok człowiek – jak się domyślasz – stoi na czubku buta, chyba to noga, która podczas ruchu pozostaje z tyłu. A gdzie jest druga noga? (chyba że właściciel tej nogi porusza się o kulach, które muszą w tej samej chwili pchać ziemię do przodu). Jeśli gdzieś jest, to właśnie teraz powinna obcasem pchać ziemię – do przodu. Z analizy rysunku wynika, że ziemia – akcja równa reakcji (Newton) – pcha but do tyłu. Dlaczego takie coś miałoby iść do przodu? Nie ma takiej możliwości!”.

W numerze także m.in.: esej Bartosza Suwińskiego poświęcony poezji Joanny Matlachowskiej-Pali, tekst Agnieszki Kani o wystawie prac Malwiny Mielniczuk, wspomnienia Andrzeja Hamady o okupacyjnej współpracy z legendarnym Schindlerem (tym od „Listy Schindlera!”). Profesor Anna Pobóg-Lenartowicz broni bohatera „niesprawiedliwej czarnej legendy”, czyli Władysława Opolczyka, pana na Zamku Górnym w Opolu, który wreszcie doczekał się swojego pomnika; profesor Stanisław S. Nicieja przypomina postać Stefana Chmielnickiego, powieściopisarza, poety, satyryka, fraszko- i bajkopisarza, twórcy jednoaktówek i wodewilów, przed laty dziennikarza „Trybuny Opolskiej”; o sposobach upamiętnienia powstań śląskich pisze profesor Marek Białokur, a dr Adam Wierciński w kolejnym odcinku „Za szybkiego pisania” wytyka autorom książek poważne błędy merytoryczne.

Na koniec mało optymistyczny fragment „Wyznań” profesora Bartłomieja Kozery, dotyczący młodych ludzi: „Kapitał kojarzy nam się z majątkiem, bogactwem. I słusznie. Tylko prócz kapitału finansowego istnieją inne kapitały, choćby kapitał kulturowy czy kapitał społeczny… Kapitał kulturowy to wzbogacanie się dzięki innym ludziom, wzbogacanie własnej kultury. Uczenie się od rówieśników, sąsiadów. Kapitał społeczny to zaufanie innym, dzięki czemu możemy więcej osiągnąć. Tymczasem nie tylko nasza wiedza nie przystaje do nowego świata, ale stworzyliśmy warunki, w których szalenie trudno młodym uczyć się od siebie. Elity zamykają się w swoich enklawach, nie chcą bratać się z innymi, nie chcą powiększać swojego kapitału kulturowego. Natomiast gdy idzie o zaufanie społeczne, to znajdujemy się w ogonie Europy. Poziom kapitału społecznego w Polsce jest czterokrotnie niższy od skandynawskiego. Owszem, żyjemy coraz dostatniej, mnożymy swój kapitał materialny, ale zaniedbaliśmy inne kapitały. W tej sytuacji dla młodych mam tylko współczucie”.

Zapraszamy do lektury!

 

 

 

 

 

.