Wszyscy tęsknimy za normalnością

Zdjęcie nagłówkowe otwierające podstronę: Wszyscy tęsknimy za normalnością

- Uczelnia w dużej mierze funkcjonuje dziś w sposób zdalny (kadra dydaktyczna) i dyżurowy. Ale są takie jednostki uniwersyteckie, które pracują, jak dotychczas, m.in. zespół kanclerski…

- Rzeczywiście, warto pamiętać o tym, że uczelnia to nie tylko studenci i kadra naukowo-dydaktyczna, to również administracja i obsługa, która liczy około 500 osób (w sumie Uniwersytet Opolski zatrudnia ponad 1200 osób). Jeżeli chodzi o pracę administracji kanclerskiej, to nic się nie zmieniło. Pracujemy pięć dni w tygodniu, w trybie ośmiogodzinnym, a niektórzy nawet po kilka godzin dłużej. Portierzy w akademikach i w Collegium Civitas pracują siedem dni w tygodniu, całodobowo.

Każdego dnia, zgodnie z harmonogramem opracowanym przez kierowników działów, na miejscu pracuje określony zespół – tak, aby w razie przypadku podejrzenia zarażenia koronawirusem lub stwierdzonego przypadku tej choroby można było wymienić zespół i zastąpić go innym. Tak właśnie – w systemie dwóch zespołów – pracuje Centrum Informatyczne, pozostałe działy pracują codziennie według zatwierdzonego przeze mnie harmonogramu, to są również zespoły złożone z osób, które dotąd pracowały razem, a teraz są oddzielone od siebie ze względu na podjęte środki bezpieczeństwa. Pracują każdego dnia – albo fizycznie, w murach uczelni, lub zdalnie (często na skypie).

- Przybyło Wam nowych obowiązków związanych ze stanem pandemii. Choćby przygotowanie akademika „Kmicic” do pełnienia funkcji izolatorium – logistycznie musiało to być trudne zadanie, bo trzeba było wykwaterować studentów, usunąć ich rzeczy, przygotować pokoje...

- Tak, to było bardzo duże wyzwanie. Musieliśmy w szybkim tempie wykwaterować  studentów z Domu Studenta Kmicic – po przekazaniu nam ustnej decyzji wojewody opolskiego o przeznaczeniu tego akademika na obowiązkową kwarantannę osób przyjeżdżających z zagranicy, które nie chcą lub nie mogą poddać się kwarantannie w miejscu stałego pobytu. Gigantyczną wręcz pracę, w bardzo krótkim czasie, wykonali pracownicy domów studenta oraz Działu Technicznego UO, za co jestem im bardzo wdzięczny i dziękuję.

- Ale to izolatorium jeszcze nie działa…

- Akademik „Kmicic” wybrano nieprzypadkowo – znajduje się bowiem w bliskiej odległości od Szpitala Wojewódzkiego. Jednak naszym zdaniem izolatorium w „Kmicicu”  to pomysł trudny do zaakceptowania. Po pierwsze, jako izolatorium nie spełnia wymogów Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 26 marca 2020 roku – mam na myśli m.in. wymagane rozporządzeniem standardy organizacyjne opieki (według nich każda izolowana osoba powinna mieć własną łazienkę, a tego nasz akademik nie zapewnia). Po drugie – akademik jest swego rodzaju drugim domem rodzinnym dla naszych studentów. Jak ich później przekonać do ponownego w nim zamieszkania, skoro słyszą, jakie funkcje ich akademik będzie pełnił, a pogłoski są różne, także te najbardziej działające na wyobraźnię…

Trudno nam więc zaakceptować ten pomysł. Oczywiście cały czas prowadzę rozmowy z wojewodą i prezes Szpitala Wojewódzkiego. Na razie wygląda to tak, że pani prezes i ja zgadzamy się co do tego, że „Kmicic” nie nadaje się na izolatorium, ale ostateczną decyzję podejmie wojewoda, ma takie prawo.

- Czy epidemia nas zaskoczyła? Można było lepiej się przygotować, zrobić coś więcej?

- Już w styczniu rektor prof. Marek Masnyk natychmiast zareagował na wiadomości z Chin, powołując zespół złożony z członków ścisłego zarządu uczelni, który ma za zadanie przeciwdziałać skutkom epidemii koronawirusa na Uniwersytecie Opolskim. Przykład takiego działania: stworzyliśmy– podejrzewam, że jako pierwsi w Polsce – w naszym obiekcie Villa Academica kwarantannę w systemie dwutygodniowym dla studentów przyjeżdżających z regionów objętych epidemią. Przykład kolejny, z ostatnich dni: po wprowadzeniu rozporządzenia w sprawie noszenia maseczek (zakrywania ust i nosa w miejscach publicznych) z inicjatywą szycia masek przez pracowników uczelni wystąpiła kierowniczka obiektów uniwersyteckich, oczywiście w ramach pracy. Rektor wyraził zgodę na zakup bawełny i akcesoriów do produkcji masek i już ruszyła produkcja maseczek dla pracowników naszego uniwersytetu.

- Czy wśród naszych pracowników jest ktoś zarażony koronawirusem?

 - Nie. Do dzisiaj nie ma u nas przypadku zakażenia koronawirusem.

- Co dziś spędza Panu sen z powiek, jeśli chodzi o uczelnię, ale też i prywatnie?

- Przede wszystkim brak wiedzy, kiedy wrócimy do „normalności” i jak ta nowa „normalność” będzie wyglądała, czy uda nam się przejść przez ten trudny czas zagrożenia bez dramatów osobistych. Mam taką nadzieję, bo jestem urodzonym optymistą. Wiem od mojej mamy, że urodziłem się w czepku, w dodatku w niedzielę…

- Jak Pan myśli: sprawdzamy się, jako wspólnota, w tej trudnej sytuacji?

- Zdecydowanie tak. Zastanawiam się, czy chciałbym kogoś wyróżnić z imienia i nazwiska… To trudne zadanie, bo mógłbym kogoś pominąć i przez to skrzywdzić. Cieszy mnie, że jest wielu, którzy umieli znaleźć się w tej trudnej sytuacji, będąc oparciem dla nas wszystkich. Że jesteśmy razem, że czuję mocne wsparcie całej załogi. I za to bardzo, bardzo wszystkim dziękuję – całej podlegającej mi administracji Uniwersytetu Opolskiego.

Rozmawiała: Barbara Stankiewicz

 

 

 

 

 

 

 

.