Promocja XVIII tomu „Kresowej Atlantydy” prof. Stanisława S. Niciei

Zdjęcie nagłówkowe otwierające podstronę: Promocja XVIII tomu „Kresowej Atlantydy” prof. Stanisława S. Niciei

Prezes Związku Literatów Polskich Oddziału Opolskiego Ada Jarosz uhonorowała prof. Stanisława Nicieję Złotą Odznaką Honorową za Zasługi dla Związku Literatów Polskich (fot. Jerzy Stemplewski)

To się musiało tak skończyć. Bo kiedy spotkanie prowadzi Jarosław Wasik, dyrektor opolskiego Muzeum Polskiej Piosenki, a bohaterem jest prof. Stanisław S. Nicieja, historyk zakochany w Kresach, a przy tym pasjonat polskiej muzyki rozrywkowej lat 60. i 70., temat spotkania staje się oczywisty: muzycy o kresowych korzeniach.

Pretekstem do tej niezwykłej rozmowy, 19 września 2022 r. w namiocie Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Opolu, był świeżo wydany, XVIII tom „Kresowej Atlantydy”, najobszerniejszy z dotychczasowych (ponad 350 stron tekstu, 500 ilustracji), w którym autor zabiera nas w podróż do Włodzimierza Wołyńskiego, Saren, Uściługa, Mizocza, Zdołbunowa, Ostroga i Berdyczowa. Po drodze poznajemy historie rodzinne m.in. Jonasza Kofty (Mizocz), Teresy Tutinas (Zdołbunów), Ryszarda Poznakowskiego (Sarny), a także opolskiej rodziny Nietykszów (Wola Ostrowiecka).

– Po lekturze kolejnych tomów „Kresowej Atlantydy” mam wrażenie, że połowa wykonawców branży rozrywkowej ma kresowe korzenie – tym wstępem Jarosław Wasik rozpoczął błyskotliwy pojedynek na fakty, anegdoty i wspomnienia. Pojedynek, w którym wygranym była publiczność, zasypana informacjami o niegdyś czołowych polskich muzykach: Niemenie, Grechucie, Sipińskiej, Rodowicz, Młynarskim, Kofcie…

 Prof. Stanisław S. Nicieja: – Jonasz Kofta jest, moim zdaniem, poetą niedocenianym, jego utwory są po prostu niezwykłe. Pochodził z bardzo zacnej rodziny kupców warszawskich – jego ojciec Mieczysław Kaftal ożenił się z wołynianką z Mizocza i tam właśnie, w lipcu 1941, zamieszkali. Tam też urodził się ich syn Janusz, który – jak mi opowiadała Magda Umer – w 1968 r., kiedy w Polsce rozpoczęła się antysemicka nagonka, zaczął używać imienia Jonasz. Jego ojciec podjął pracę w cukrowni – a trzeba dodać, że cukier z Mizocza i Chodorowa był słynny na całym świecie (tam ziemie są bardzo urodzajne, buraki rosły jak dynie!), zamawiały go m.in. hotele Ritza w Paryżu i Londynie… I tam właśnie, w Mizoczu, na prośbę Mieczysława Kaftala „poprawiono” mu w dokumentach nazwisko – odtąd, po wydrapaniu paru literek, nazywał się Mieczysław Kofta, co po ukraińsku oznacza „sweter”. Rodzina zaczęła się posługiwać tym nazwiskiem, a że nie mieli semickich rysów, byli w Mizoczu bezpieczni. Później, uciekając przed banderowcami, trafili do Wrocławia.

Jonasz miał 23 lata – kontynuuje profesor – kiedy napisał słynny utwór „Pamiętajcie o ogrodach”, jakże proroczy, zważywszy na dzisiejszą modę na betonowanie naszych miast (warto dodać, że rękopis tego utworu jest elementem rzeźby Jonasza Kofty, autorstwa prof. Mariana Molendy, która stoi przed wejściem do Collegium Maius Uniwersytetu Opolskiego). 

Jarosław Wasik: – I piosenka, którą uważam za najpiękniejszą – „Jej portret”, utwór, który pierwotnie miał wykonywać Jerzy Połomski (nie chciał i potem bardzo żałował), a który stał się żaglem niosącym Bogusława Meca…

Bo poezja, zdaniem prof. Stanisław Niciei – musi trafić na swojego kompozytora: – Niemen bierze archaiczny wiersz „Jednego serca”  i tworzy coś genialnego! A dziś? Jedna panienka pisze tekst, komponuje muzykę, gra na instrumencie i jeszcze śpiewa…

Kofta to także niezapomniane „Dialogi na cztery nogi” – w duecie ze Stefanem Friedmannem – w niezapomnianej starej „Trójce”, to pofestiwalowy epizod w hotelu „Opole”, kiedy po występie Jerzego Pietrzaka („Żeby Polska była Polską”) Kofta parodiował go śpiewając: „Żeby Ghana była Ghaną”, to smutne, pijane, ostatnie lata jego życia…

Wracamy na Kresy.

Maryla Rodowicz – korzenie wileńskie. Córka aptekarzy z Wilna, apteka „Pod Łabędziem”, niedaleko Ostrej Bramy. W 1988 r. pojechała do Wilna, na wystawie apteki stał łabędź, który pamiętał jeszcze jej dziadków, chciała go odkupić, bezskutecznie. Po latach znów stanęła przed wystawą – apteki już nie było, łabędzia też nie.

Prof. Stanisław S. Nicieja: – Tuż po ukazaniu się tomu, w którym opisuje tę historię, dzwoni do mnie czytelnik z Białegostoku: łabędź się odnalazł! Jest w muzeum w Kownie.

Czesław Niemen, czyli Czesław Wydrzycki, urodzony w Starych Wasiliszkach…

Jarosław Wasik: –  Władza niespecjalnie go lubiła?

Prof. Stanisław S. Nicieja: – My żyjemy w zafałszowanej, zawłaszczonej przez politykę historii: skoro PRL to od razu prześladowanie, cenzura… Kto prześladował Niemena, kto próbował go wykończyć? Nie Gomułka, tylko branża muzyczna! A co do cenzury – nie przesadzajmy, na Mysiej też się zdarzali inteligentni ludzie, wystarczy posłuchać piosenek z tamtych lat. Gomułka swoje dukał, ale kto go słuchał, ludzie robili swoje, twórcy tworzyli. Przyznam się, że dzisiaj czasem tęsknię za cenzurą, jak słucham tych wszystkich Zenków… My nie zdajemy sobie sprawy z tego, że naszą pozycję w Europie budowała kultura właśnie, a nie tak eksponowane wszędzie wojny, które w większości przegrywaliśmy. Wybitna muzyka, wybitne plakaty, które zapraszały na kolejne opolskie festiwale, festiwale od lat już nijakie, plastikowe, bez elementarnej informacji, że to dzieje się w Opolu… Dobrze chociaż, że przed dworzec w Opolu wrócił stary, piękny napis: „Witamy w stolicy polskiej piosenki!”.

A my wracamy na Kresy, gdzie urodziła się także Helena Majdaniec, Kasia Sobczyk i Krzysztof Klenczon… Ale zatrzymamy się pod drodze w Łodzi – bo tam urodził się Franciszek Walicki, ojciec chrzestny polskiego bigbitu i rocka, który pod pseudonimem pisał piosenki dla Niemena, zboczymy na chwilę do Gdańska – gdzie w jednej klasie szkolnej siedzieli: Ryszard Poznakowski, Jerzy Skrzypczyk i Seweryn Krajewski, a potem do Warszawy – tu, na Mysiej, gdzie mieścił się Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, czyli centrala PRL-owskiej cenzury, Wojciech Młynarski usłyszał propozycję pracy, bo skoro skończył polonistykę…

***

I tak przez blisko dwie godziny duet Wasik – Nicieja prowadził słuchaczy po kresowej pięciolinii.

Podczas spotkania prezes Związku Literatów Polskich Oddziału Opolskiego Ada Jarosz uhonorowała prof. Stanisława Nicieję Złotą Odznaką Honorową za Zasługi dla Związku Literatów Polskich.

Barbara Stankiewicz-Buchowska

2
2
.