„Widzę coś, czego ty nie widzisz”

Zdjęcie nagłówkowe otwierające podstronę: „Widzę coś, czego ty nie widzisz”

Gościem Uniwersytetu Opolskiego był Michael Krüger, poeta, pisarz, wieloletni (1986–2014) dyrektor słynnego, berlińskiego wydawnictwa Carl Hanser Verlag – wydawnictwa, dzięki któremu w Niemczech ukazały się przekłady książek wybitnych polskich poetów i pisarzy, m.in. Zbigniewa Herberta, Witolda Gombrowicza, Brunona Schulza, Tadeusza Różewicza, Adama Zagajewskiego, Marka Nowakowskiego.

Michael Krüger urodził się w 1943 r. w Wittgendorfie w Saksonii-Anhalt, państwie włączonym do Niemieckiej Republiki Demokratycznej w 1949 roku. Do szóstego roku życia przyszły poeta wychowywał się z dziadkami, a później rodzice ściągnęli go do Berlina, gdzie mieszkali z trojgiem starszego rodzeństwa. Po maturze spędził trzy lata w Londynie (1962-1965), gdzie pracował w branży księgarskiej. Do Berlina wrócił w 1965 r. i jako wolny słuchacz podjął studia filozoficzne na Wolnym Uniwersytecie Berlińskim. Również w tym czasie rozpoczął pracę lektora w wydawnictwie Carl Hanser Verlag, któremu pozostał wierny do końca swojej kariery zawodowej. Krüger jest autorem ponad 30 książek: zbiorów wierszy, powieści, tomów esejów i wspomnień, laureatem wielu międzynarodowych nagród literackich, w tym Toucan Prize oraz Prix Médicis étranger. Przez wiele lat był redaktorem i wydawcą najważniejszego niemieckiego pisma literackiego „Akzente” i „Edition Akzente”, a w latach 2013–2019 był prezesem Bawarskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Jak pisał w „Indeksie” (nr 7–8, wrzesień-październik 2022) prof. Paweł Marcinkiewicz, autor przekładu na język polski najnowszego tomu jego wierszy pt. W lesie, w drewnianym domku – Michael Krüger „jest jednym z najważniejszych poetów europejskich przełomu XX i XXI wieku, nie tylko ze względu na artystyczną doniosłość swoich utworów, ale przede wszystkim dlatego, że łączy w swojej twórczości kilka tradycji kluczowych dla literatury Starego Kontynentu”.

I właśnie Michael Krüger-poeta spotkał się 12 marca br. w Auli Błękitnej Collegium Maius ze studentami i wykładowcami naszej uczelni, w ramach Opolskiego Festiwalu Nauki. Spotkanie prowadził prof. Paweł Marcinkiewicz, kierownik Katedry Literatur Anglojęzycznych, wspólnie z prof. Danielem Pietrkiem, wicedyrektorem Instytutu Nauk o Literaturze. Wśród gości przybyłych na to spotkanie byli Ryszard Krynicki, Tomasz Różycki oraz Łukasz Musiał (który gościł na naszym uniwersytecie przed rokiem, również w ramach Opolskiego Festiwalu Nauki, prezentując najnowszy polski przekład i wydanie Dzienników Franza Kafki).

A rozmowa dotyczyła poezji, stąd przeplatana była wierszami Michaela Krügera, w których – jak zauważył prof. Paweł Marcinkiewicz – ważne miejsce zajmuje Natura, muzyka, malarstwo. Jest w nich także wiele nawiązań do myśli filozofów Wittgensteina i Heideggera, a zza kurtyny pozornie sielankowych opisów przyrody wychyla się wyraźne zaangażowanie polityczne autora.

I właśnie wokół tych tematów oscylowała niemal dwugodzinna rozmowa z poetą, w której znalazły się i takie refleksje.

Co zabrać ze sobą do nieba?

Michael Krüger: – Nieraz zastanawiałem się, co zabiorę ze sobą w momencie, kiedy trzeba będzie opuścić ten świat. Jakie książki, jakie obrazy, jaką muzykę? Nie da się wejść do nieba z wielkim obrazem wielkiego Tycjana, bramy Piotrowe są małe… Trzeba więc mieć małe obrazy, małe książki i małe płyty. Wyobraźmy sobie, że możemy zabrać ze sobą tylko dziesięć utworów muzycznych. Jak zdecydować, które? Być może to pytanie brzmi na pierwszy ogląd naiwnie, ale wbrew pozorom jest bardzo ważne. Bo oto musimy wybrać: jaka muzyka mnie najbardziej dotknęła. I, na szczęście, każdy odpowie inaczej. Ktoś zabierze ze sobą utwór jazzowy, ktoś inny – szlagier, a ja zdecydowałem się na muzykę Schuberta. Wydaje mi się, że warto dużo wcześniej zacząć prowadzić takie zapiski, notować, co chciałbym dziś zabrać ze sobą do nieba, w gruncie rzeczy to jest pytanie o to, co jest dla mnie ważne. Bo to bardzo ciekawe doświadczenie: kiedy takie zestawienie zrobi się odpowiednio wcześnie, a po dziesięciu latach zajrzy się do swoich zapisków, żeby sprawdzić, czy preferencje pozostały takie same… Ja na pewno zabrałbym Dzienniki Franza Kafki, ale i wiersze Friedricha Hölderlina. Na szczęście całymi latami wszystkie swoje ulubione wiersze latami ręcznie przepisywałem do zeszytu, nie będę więc musiał zabierać do nieba całych tomów, mój osobisty wybór poezji jest gotowy.

Co to znaczy: mieć cel w życiu?

Michael Krüger: – Na świecie jest tyle pięknych książek, tyle niezwykłych utworów muzycznych, z tego wszystkiego można przyswoić choć drobny ułamek, jedną tysięczną. Słyszeliśmy tu w jednym z moich wierszy historię Sokratesa. Dla mnie to jedna z najważniejszych historii: oto młodzi ludzie, jego uczniowie, przyrządzają truciznę, którą za chwilę Sokrates będzie musiał wypić. Tymczasem świadom tego filozof siedzi i gra na flecie. Któryś z tych młodych morderców pyta: Panie profesorze, dlaczego wciąż ćwiczy pan grę na flecie, skoro pan wie, że za chwilę umrze? Odpowiedź Sokratesa: Po to, żebym w chwili, gdy będę umierać, potrafił ten utwór zagrać. Czy odpowiedziałem na to pytanie?

Chciałbym być owcą

Michael Krüger: – W 1939 r., kiedy wiadomo było, że wojna jest blisko, ojciec zdecydował, że mam pozostać z dziadkami na wsi, że nie wrócę do Berlina. To była wioska w Saksonii, w 1945 r. zajęta przez Armię Czerwoną. Mieliśmy stół, łóżko i skrzynię, w której znajdowały się najcenniejsze ubrania. I jeszcze dwie książki: Biblię i encyklopedię dotyczącą uprawy roślin, czyli dwie kluczowe księgi cywilizacyjne w jakiś sposób ze sobą konkurujące: książkę o Bogu i książkę o naturze. Ponieważ w roku 1946 wiara w Boga nie była zbyt popularna, pozostała mi książka o naturze. Co ciekawe, przez całe swoje dzieciństwo nie miałem w ręce jakiejkolwiek książki dla dzieci czy młodzieży, tym samym moja wyobraźnia kształtowała się w oparciu o te dwie z domu dziadków. Miałem nieustanny kontakt z naturą, także ze zwierzętami, siłą rzeczy pojawiło się pytanie: jakim zwierzęciem chciałbym być? Ponieważ nie chciałem być ani komarem, ani robakiem, zacząłem rozglądać się wokół i doszedłem do wniosku, że chciałbym być owcą. Zawsze fascynowała mnie solidarność tych zwierząt, które zawsze trzymały się w grupie. Dziś znowu mieszkam na wsi, mam tam ogromną łąkę, którą od czasu do czasu oddaję we władanie owiec, które przyprowadza jeden z tamtejszych gospodarzy. Tak więc i dziś mam codziennie możliwość konwersacji z tymi zwierzętami. Są dużo bardziej inteligentne, niż sobie wyobrażamy. To o nich piszę w wierszu pt. Owce z Allmannshausen.

Co chciałby Pan przekazać młodym ludziom?

Michael Krüger: – To bardzo pojemne pytanie, dlatego że we współczesnym świecie różnego rodzaju koncepcje w kulturze, polityce i sztuce tak szybko się na siebie nakładają, tak szybko się wzajemnie eliminują, że trudno powiedzieć, co mogłoby być interesujące, co jest tym elementem szczególnie ważnym… Bardzo się cieszę, kiedy mam okazję rozmowy z młodymi ludźmi, kiedy mogę dzielić się z nimi tym, co wydaje mi się, że wiem. Ale też mam wrażenie, że trzeba bardzo dużo wyczucia, żeby zrozumieć, czego ta nowa generacja oczekuje, czego chce. Bo nie ma nic gorszego, niż trwanie wyłącznie przy swoich przekonaniach, poglądach, przy swoim stanowisku.

Marzy mi się, żeby każdy z nas, przed wyjściem do pracy, miał obowiązek przeczytać jeden wiersz. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację: przed rozpoczęciem obrad członkowie rady nadzorczej banku albo parlamentu, zanim jeszcze na sali zaczną się merytorycznie, brutalnie eliminować, mają obowiązek wysłuchać wiersza Czesława Miłosza… Jestem pewien, że jak już zasiądą na sali obrad, do tego merytorycznego morderstwa już się nie posuną. A już na pewno sposób rozmowy, styl dyskusji będzie inny…

Koniec wiersza – przestroga przed końcem świata?

Michael Krüger: – Jeden z moich wierszy kończy się słowami: Widzę coś, czego ty nie widzisz, coś, co należy wysłać ludzkości jako zwykły list w butelce, ale potrzebne mi morze, inaczej ludzkości uratować nie zdołam. Przywołuję tu grę, w jaką graliśmy jako dzieci: widzę coś, czego ty nie widzisz, musisz zgadnąć, co to jest: ja pokazuję, jak się porusza, czy jest małe, czy jest duże… I każdy z nas widzi coś, czego ten drugi nie dostrzega… Podobnie jest z wierszem. Ja na przykład widzę wolność, każdy wie, co to jest, ale nikt nie może powiedzieć, że widzi dokładnie to, co ja widzę, kiedy wypowiadam to słowo. I ta gra właśnie jest widoczna w moim wierszu. Mówię w nim o ratowaniu ludzkości… Myślę, że każdy z nas zdaje sobie sprawę, że jesteśmy na najlepszej drodze do zniszczenia planety, miejsca, w którym żyjemy, każdy widzi, że tych nieszczęść, wojen, które się teraz toczą, można było uniknąć. I że nasz sposób obchodzenia się z naturą prowadzi do katastrofy.

***

Michael Krüger przyjechał do Polski w związku z obchodami setnej rocznicy urodzin Zbigniewa Herberta – w debacie inaugurującej te obchody, 10 marca br., w Bibliotece Narodowej, udział wzięli także prezydent John Simon Guggenheim Memorial Foundation Edward Hirsch oraz Ryszard Krynicki.

W Opolu wygłosił wykład dla studentów germanistyki, dotyczący wydawnictwa Carl Hanser Verlag, był też gościem wspomnianego wyżej Opolskiego Festiwalu Nauki. Poza samym Opolem zwiedził również Górę św. Anny (amfiteatr, bazylikę, Dom Polski i pozostałości po KL Annaberg – filia KL Auschwitz), Żyrową oraz Kamień Śląski. W drodze na spotkanie autorskie w Mikołowie (to właśnie Instytut Mikołowski sfinansował polskie wydanie najnowszego tomu jego wierszy, które przetłumaczył obecny na spotkaniu w Mikołowie prof. Paweł Marcinkiewicz), odwiedził Gliwice – był to spacer śladami urodzonego w tym mieście Horsta Bienka, którego był przyjacielem i wydawcą (Michael Krüger wraz z prof. Danielem Pietrkiem przygotowują właśnie do druku dzienniki tego pisarza, które mają ukazać się pod koniec roku w wydawnictwie Carl Hanser Verlag). W Gliwicach zwiedził też Dom Pamięci Żydów Górnośląskich.

 Fot. Tadeusz Parcej 

 

4
4
.